GALERIA SZTUKI SAS
< Powrót
11 października 2023
Widzą nas i piszą o nas

W Galerii Sztuki SAS red. Adam Grzybowski napisał: Jest kilka odpowiedzi na pytania, po co i dlaczego ludzie przychodzą do galerii. I każda znich jest dobra. Akurat starsza pani dowiaduje się, czy można zamówić portret męża, a ktoś telefonuje, bo pilnie jest mu potrzebny na upominek widok kościoła św. Jana. – To akurat nie są najbardziej typowi goście-wyjaśnia Elżbieta Komarnicka – starając się załatwić obie sprawy naraz. – Nie należą do nich także przedszkolaki i maluchy z podstawówek, po drodze nad Motławę, przyprowadzanych na zaimprowizowane pogadanki o sztuce. – Serce rośnie widząc, jak dzieciakom aż oczy się śmieją, gdy stają oniemiałe na widok prac Bożeny Dudy z Borów Tucholskich. Mówi się o jej obrazach, że tworzą poetycko-baśniową aurę. Wśród odwiedzających nie ma bariery wieku, choć oczywiście dominują dorośli, którzy zatrzymali wzrok na – oglądane przez witryny – gdańskie pejzaże z Ratuszem czy Żurawiem, gdyńską marinę lub orłowski klif. Dla wielu , zwłaszcza zagranicznych turystów, jest to niejednokrotnie pierwszy kontakt z dobrym, polskim malarstwem. Jeszcze inną grupę odwiedzających stanowią dopiero debiutujący mistrzowie pędzla i palety. Od ambitnych amatorów począwszy, po studentów i absolwentów pobliskiej ASP. Galeria przy ul. Szerokiej funkcjonuje w tym miejscu okrągła dwa lata, dwa miesiące i dwa dni. Przeprowadziła się z położonego nieopodal lokalu o wymiarach dziupli. Razem z nią przenieśli się miłośnicy marynistyki, wiedząc, że mogą tutaj trafić czasem nawet na prace Antoniego Suchanka, a z całą pewnością na obrazy Artura Baranowskiego, reprezentującego już trzecią generację malarskiego rodu Baranowskich. Z kolei dla amatorów koni i batalistyki zawsze się znajdzie coś Zenona Aniszewskiego. Poszukiwacze światłocieni nie przejdą obojętnie obok prac Zdzisława Zaborowskiego, a fantastyczną kolorystyką ucieszy oko któraś z kompozycji Jerzego Skrebeca. Dotychczasowy realizm, który dominuje w galerii ma wkrótce uzupełnić twórczość awangardowa. Ale przecież wśród nazwisk i postaci, których nie wymienia folderek reklamyjący galerię pojawia się także profesor Czesław Tumielewicz rodem z Lidy / Zamek Giedymina – pamiętacie?!/ Napisano o nim,że “zaczynał od happeningu, sztuki konceptualnej, miał okres geometrycznej abstrakcji, a obecnie uprawia swego rodzaju “magiczny realizm”, ale też wiadomo, że Mistrz wciąż nie powiedział ostatniego słowa, nadal rozwija i z powodzeniem odnajduje nowe impulsy dla swej twórczości. Idealnie wpisuje się w aspiracje galerii działającej pod patronatem ośmiowiekowej tradycji rodu Sasów, z herbem, w którego polu błękitnym półksiężyc złoty, zwrócony barkiem ku dołowi, nad nim – pomiędzy dwiema gwiazdami złotymi – strzała srebrna grotem ku górze skierowana. W klejnocie zaś siedem piór pawich przebitych srebrną strzałą.